W zeszłym tygodniu był u nas na Starym Rynku tydzień francuski. Pojechaliśmy zobaczyć. Zapachy serów, kiełbas mieszały się z zapachami mydeł ręcznie robionych, ciasteczkami maślanymi, perfumami oraz gwarem francuskim. To było ciekawe połączenie również ze względów językowych. Próba porozumienia się Polaków z Francuzami i na odwrót była przezabawna.
Kiełbasy od koloru do wyboru.
Nogi i na nich szynka. Ceny oszałamiające. Jedna noga po zważeniu kosztowała 800 euro za 6,5 kg.
Oliwki na kilogramy.
Sery od tych mocno pachnących po bardzo delikatne. Pyszne!
Różnego rodzaju żelki.
W drodze powrotnej natknęliśmy się na "rowerową kawę". Piękne stoisko i świetny pomysł. Kawa bardzo dobra. Ja niestety nie pijam więc musiałam pytać męża jak smakuje;)
Można nawet było sobie poleżeć pijąc kawkę.
A dla mnie koktajl z kefiru indyjskiego z mango. O mój ty Panie jaki pyszny. Uwielbiam koktajle, i wodę wszelakiej maści. Gdziekolwiek wyjeżdżam próbując wodę wyczuwam jej smak. Wszędzie jest inna z innym posmakiem. Znajomym trudno zrozumieć że można nie lubić herbaty lub kawy a uwielbiać wodę. Taki mój bzik od urodzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz