Miałam trochę przerwy, ale to nie znaczy że nic nie robiłam. Robiłam dużo. Cały czas się przygotowuję do ślubu siostry, pracuję, wymyślam itd. 1 maja był dla nas prawdziwym świętem pracy. Zabraliśmy się za mój leżak z palet. W zeszłym roku nie pomalowałam go, czekał, czekał i dopiero w tym roku się doczekał. Całą pracę trzeba było zacząć od początku. A więc: szlifowanie-czyszczenie, nałożenie podkładu, i dopiero później farba właściwa.
Nakładanie gruntu.
Grunt wysechł, nakładamy właściwą farbę, która oczywiście za szybko się skończyła i będę musiała jutro dokupić bo dziś nici z tego bo mamy święto!
Tutaj jeszcze z gruntem. To jeszcze nie koniec wykańczania leżaka. Niestety zaczęło robić się ciemno i trzeba było kończyć pracę.
Grunt do drewna.
Chwila przerwy więc złapałam stare krzesło, wyszlifowałam i również machnęłam gruntem.
Właściwego koloru jeszcze nie ma. Prawdopodobnie będzie koloru turkus z białymi kropkami. Służy mi jako stojak do baniaka z wodą na balkonie do podlewania roślin w korytkach.
Nasza Lodzia wylegująca się na tarasie.
Również w tym samym czasie robiłam wizytowniki na stół na wesele.
Klamerki, pocięta gałąź, klej wikol.
Drewniani żołnierze w liczbie 100.
Wiosna w moim ogródku. Kwiatki nawet nie wiem jak się nazywają. Dostałam od sąsiada.
A tutaj kwiatek od Asi i też nie wiem cóż to za roślinka, ale jest śliczny.
Widok z naszych okien na magnolię. Jeszcze nigdy tak mocno nie kwitła.
Piękna prawda!!!
Chciałam jeszcze zamieścić pewne nagranie, ale niestety nie wiem jak. A jest to nagranie ptaka, który całą noc i cały dzień śpiewa. Trwa to już z dobry tydzień. A mowa tutaj o słowiku. Tak, tak mamy słowika!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz